Drugi rok z rzędu wybraliśmy się na Ligę do Warszawy.
Zawody bardziej towarzyskie i sentymentalnie niż czysto sportowe. Poza tym brakowało mi ostatniego startu w canicrossie do ubiegania się o licencje.
Z racji tego że mogłam zabrać tylko jednego psa, padło na Fado a pozostałe dwa pożyczyłam od znajomych.
Wystartowałam w dwóch klasach: canicross kobiet i D0.